Facebook - polub nas!

Znajdź skrytkę!

Polecamy

Filmy


Zbigniew Piotrowicz "Moje PaGóry"

ANNA DZIEWIT-MELLER  i MARCIN MELLER

"GAUMARDŻOS!"

Wydawnictwo Świat Książki


15.10.2013 r. pojechaliśmy posłuchać opowieści o Gruzji na spotkanie z autorami książki "Gaumardżos!" w Bibliotece Publicznej w Pruszczu Gdańskim. Dotarł tylko Pan Marcin Meller, ale gruzińskie historie opowiedziane z dowcipem i humorem sprawiły, że było niepowtarzalnie! Klamka zapadła - jedziemy do Gruzji!

(fragmenty książki)

"Przecież to kompletny dom wariatów. No trochę tak. Można jeździć pod prąd i bez prawa jazdy. Załatwienie najprostszej rzeczy bywa koszmarem. Na stacji benzynowej gość potrafi trzymać w jednej ręce wąż, a w drugiej zapalonego papierosa. Jeżdżą jak szaleńcy. Kiedy się otwierają jakieś drzwi nikt się nie rusza, a potem wszyscy walą na raz. Ciągle krzyczą. Prądu często nie ma.
Nie spotkasz Gruzina, który nie byłby absolutnie pewien, że nie ma lepszego zakątka na świecie niż Sakartwelo. To ich oczywista oczywistość. Może i zjedzą coś innego, przełkną jak najszybciej, bo przecież najlepsze na świecie jest gruzińskie jedzenie. I góry. I Tbilisi. I wspólne śpiewanie. I wino. Wszystko najlepsze. Co za cholerni nacjonaliści.
Ale wino, fakt, przednie. Śpiewają genialnie. I to jedzenie, Boże jak ono smakuje. Uczta jako sposób życia. I toasty. Kiedy już mamy po dziurki w nosie kolejnej mowy za przodków, nagle tamada powie coś takiego, że łzy stają nam w oczach albo kwiczymy ze śmiechu. I szalone poczucie humoru. I zamiłowanie do absurdu. I ta radosna anarchia, kiedy wydaje się, że początek nie zejdzie się z końcem, a jednak. I tak naprawdę nikt tu nie jest sam. To jest Gruzja."

SPOTKANIE Z MARCINEM MELLEREM - 15.10.2013 PRUSZCZ GDAŃSKI

I wybrany przez nas fragment :)

"Był środek tygodnia, Giorgi i Sandro pili w Tbilisi i co tu kryć, zerwał im się film. Kiedy Giorgi się obudził, był dzień i to go trochę zdziwiło, leżał w łóżku z Sandro. Co zastanowiło go jeszcze mocniej, ale bez jakiegoś specjalnego wstrząsu, znajdowali się w obcym pokoju. W prawdziwe zdumienie wprawił go dopiero widok za oknem: w promieniach słońca pysznił się majestatyczny Kazbek, nie trzeba być mistrzem geografii, żeby zorientować się, że są ponad 150 kilometrów od Tbilisi, w Wielkim Kaukazie. Ale ścinający promile szok przyszedł dopiero wtedy, kiedy Giorgi zobaczył na podwórku za oknem swój samochód . Szarpiąc gwałtownie obudził Sandro: "Nawet mi, k...wa, nie mów, że na totalnej bani nas tu przywiozłeś!". Wytrącony ze snu przyjaciel wymamrotał obruszony: "Nie powiem, bo to ty nas przywiozłeś!".
- Jak tyś to zrobił? - spytałem z szacunkiem Giorgiego.
Wbił we mnie intensywne spojrzenie:
- No wiesz, to jest Gruzja."

Może jest coś w opiniach, że to książka pijacka, ale na wesoło :) Lektura obowiązkowa!